MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Schronisko im. Brata Alberta w Miechowie ma komplet. Więcej jest bezdomnych niż miejsc

Magdalena Uchto
Mieszkańcy Schroniska im. Brata Alberta w Miechowie
Mieszkańcy Schroniska im. Brata Alberta w Miechowie Magdalena Uchto
W Schronisku im. Brata Alberta w Miechowie w kwietniu - po raz pierwszy od kilku lat - osób bezdomnych jest więcej niż miejsc.

W pierwszym kwartale wydano tu rekordową liczbę posiłków dla osób nie będących mieszkańcami placówki. Miechowskie schronisko dysponuje 42 miejscami. Ale od grudnia dziennie korzysta z niego 45-47 mężczyzn. Konieczne są więc dostawki w ogrzewanym holu, a nawet w świetlicy. Tomasz Bujak, kierownik placówki pokazuje statystyki, z których wynika, że w poprzednich latach na koniec marca liczba mieszkańców nie przekroczyła 40. W 2012 roku było ich 38, a w 2011 - 31.

Mężczyźni, którzy pukają do drzwi schroniska, pochodzą z całego kraju, m.in. Krakowa, Katowic, Zduńskiej Woli, Kielc, Gliwic, Trzebini czy Makowa Podhalańskiego. Najczęściej zgłaszają się sami. Były chyba tylko dwa przypadki kiedy bezdomnych przywiozła policja.

Pomagają nie tylko mieszkańcom
Z pomocy schroniska korzystają nie tylko jego mieszkańcy. - Na posiłek przychodzą też osoby z zewnątrz. W tym roku obsłużyliśmy aż 972 - mówi kierownik Bujak.

Dzięki współpracy schroniska z ośrodkami pomocy społecznej potrzebujący w określonych dniach zgłaszają się też po pościel, odzież, koce, materace. - Najwięcej osób jest z gmin Miechów, Kozłów i Charsznica. Tego typu pomoc jest możliwa dzięki wsparciu, które otrzymujemy od holenderskiej fundacji "Pomoc najbiedniejszym w Polsce" - mówi Bujak. Mieszkańcy schroniska oraz ludzie przychodzący na ciepły posiłek mogą codziennie liczyć na zupę. W miarę możliwości, raz lub dwa razy w tygodniu jest przygotowywane drugie danie. W niedziele jest obowiązkowo. Ci, którzy nie mieszkają w schronisku, mogą nie tylko się tu posilić, ale też się wykąpać i dostać odzież.

Bez darczyńców byłoby krucho
Kierownik nie ukrywa, że w codziennym funkcjonowaniu schroniska istotna jest pomoc z fundacji holenderskiej. Fundusze ze sprzedaży przekazywanych przez nią rzeczy (m.in. mebli czy odzieży) zasilają placówkę. - Staramy się także egzekwować pieniądze od ośrodków pomocy społecznej z miejscowości, z których pochodzą mieszkańcy schroniska - tłumaczy szef miechowskiej placówki.
W ubiegłym roku na realizację kilku projektów udało się pozyskać fundusze z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, urzędu wojewódzkiego oraz urzędu gminy. W sumie było to 72,5 tys. zł. Kierownik liczy, że taka możliwość pojawi się i w tym roku.

- Czeka nas remont dachu. Zgłosiliśmy się do programu usuwania azbestu. O ile ta usługa jest bezpłatna, o tyle problem będzie ze znalezieniem funduszy na nowe pokrycie dachowe. A jego wymiana jest konieczna. Budynek ma już ponad 90 lat - mówi Bujak.
Usunięcie azbestu i wykonanie nowego dachu jest konieczne również z innego powodu. Władze schroniska starają się o dofinansowanie montażu kolektorów słonecznych. Ten system podgrzewania wody pozwoliłby na oszczędności.

Zima mocno daje się we znaki, więc często wywożony jest śnieg z podwórka. Robią to mieszkańcy placówki. Utrzymują też w czystości chodnik prowadzący do budynku schroniska.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miechow.naszemiasto.pl Nasze Miasto